Broken

Miłego czytania, miśki, czekam na szczerą opinię w komentarzu. 
***


Justin i Max w milczeniu przekroczyli próg domu, zastając zmartwioną Emily stojącą w korytarzu jedynie w białej bokserce i koronkowych majtkach. Dziewczyna podeszła do nich szybko.
- Hej, co się stało? Gdzie byliście? Martwiłam się.
Żaden z nich jej nie odpowiedział, na co cicho westchnęła. Objęła delikatnie Justina, który odwzajemnił uścisk. Chłopak poczuł ścisk w żołądku.
- Chodźcie, zrobię wam śniadanie. - Popędziła do kuchni, a obaj chłopcy ruszyli za nią. Max wparował szybko do pomieszczenia, czując niesamowity głód, ale Justin niezwykle ślamazarnie przekroczył próg. Chłopak podszedł do okna i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w jakiś martwy punkt. W jego głowie wciąż kołatało to jedno pytanie. Gdzie jesteś? Cały świat wydał mu się nagle całkowicie odległy, oderwany od niego samego. Czuł się, jakby był już tylko biernym obserwatorem, a wszystkie dźwięki docierały do niego stłumione. Nie czuł zmęczenia, nie czuł głodu, nie czuł nic. Jego myśli zajmowało coś zupełnie innego. Ta wątła postać, uśmiechająca się do życia bez żadnego powodu. Jego świat legł w gruzach, więc z tych gruzów zaczął budować wokół siebie mury. Znów zamykał się w sobie, może nawet bardziej niż wcześniej, przed poznaniem Melody.
Emily ustawiła na stole talerz pełen kanapek i zwróciła się do Justina, który jedynie odburknął, że nie jest głodny.
- Justin, proszę – westchnęła blondynka. Wpatrywała się w zarys pleców chłopaka.
- Nie – odpowiedział stanowczo, uciszając tym wszystkie prośby Emily. Max razem z blondynką w ciszy zjedli śniadanie, podczas gdy Justin ani razu się nie poruszył. Pogrążony był we własnych myślach.
Max poruszył się niespokojnie i zmarszczył brwi, jakby nagle coś sobie przypomniał.
- Justin... – zaczął niepewnie. - Musimy obdzwonić, jeśli nie odwiedzić wszystkie pobliskie szpitale psychiatryczne.
Justin odwrócił się i spojrzał na przyjaciela wyczekującego jego odpowiedzi.
- Masz rację – odparł cicho. - I to jak najszybciej.
Max sięgnął po telefon i po tym geście Justin znów się wyłączył, zatapiając się w ponurych myślach. Czuł w sobie jakąś blokadę. Miał ochotę krzyknąć, że dłużej tak nie potrafi, że już nie umie i po prostu zacząć płakać. Ale nawet się nie poruszył, jakby całe jego ciało było wykonane z marmuru. Tępy wzrok chłopaka skierowany był na małego białego kwiatka w szmaragdowej doniczce, która idealnie wkomponowała się w wystrój kuchni, gdzie panowały zielone akcenty. Niewielka roślinka gięła się ku ziemi, jakby już umierała. I tak samo czuł się Justin. Dokładnie tak samo. Jakby ktoś wyssał z niego całe życie i pozostawił kulącego się ku upadkowi. Ciepła drobna dłoń przesuwająca się po ramieniu chłopaka wyrwała go z amoku.
- Justin – aksamitny głos otulił zesztywniałe ciało bruneta, rozluźniając je odrobinę. - Stoisz tu już kilka godzin. Proszę, powiedz coś, porozmawiaj ze mną. Nawet nie wiesz, jak się o ciebie martwię. - Chłopak zwrócił ku niej smutne spojrzenie, a wyraz twarzy Emily wcale nie wskazywał na to, żeby była choć trochę spokojniejsza. Pogładziła delikatnie jego policzek. - Nie jestem taka głupia, Justin, widzę, jak za nią tęsknisz, jak się martwisz. Kochasz ją i muszę się z tym pogodzić. - Odwróciła wzrok, opuszczając dłoń. - Tylko nie wiem, czemu jesteś ze mną, czemu robisz mi głupie nadzieje?
- Ems, to nie tak – odezwał się w końcu. Jego głos był lekko zachrypnięty i drżący. - Naprawdę jesteś mi bliska, znaczysz dla mnie niewiarygodnie wiele, ale...
- Ale to jej oddałeś serce – dokończyła blondynka cicho. Zacisnęła usta i szybko opuściła pomieszczenie. Zanim wyszła, Justin zauważył, że wyciera dyskretnie policzki. Westchnął i zacisnął powieki. Nie. Nie, nie, nie. To nie może dłużej trwać. Nie może ciągle ranić tych, na których mu najbardziej zależy. Jest wszystkiemu winny. Zawiódł. Oparł się plecami o ścianę i osunął się po niej, kryjąc twarz w dłoniach. Załkał cicho, kręcąc głową. Przestał panować nad oddechem, biorąc coraz bardziej łapczywe hausty powietrza. Ciało chłopaka zaczęło drżeć. Podniósł się gwałtownie i zaczął wysuwać wszystkie szuflady po kolei. Zaklął cicho pod nosem i rzucił się w kierunku łazienki. Zamknął po cichu drzwi i przeszukał dokładnie wszystkie półeczki. W jednym kubeczku schowane było małe, cienkie, podłużne pudełeczko. Wyciągnął je i kącik jego ust zadrżał. Wysunął z wnętrza niewielką żyletkę i, nie tracąc ani chwili dłużej, podwinął rękaw i przytknął ją do skóry pokrytej mniejszymi oraz większymi bliznami. Nacisnął i przesunął. Nie bolało, wręcz przeciwnie – poczuł ulgę. Zrobił kolejne nacięcie, obserwując cienkie stróżki krwi staczające się po jego ręce. Kilka kropel spadło na czystą umywalkę, zaraz dołączyły do nich kolejne. Nacięcia stawały się coraz głębsze i dłuższe. Łzy rozmazywały mu widok, a oddech był jeszcze bardziej roztrzęsiony. Po chwili poczuł, że ostrze wysunęło mu się spomiędzy palców, przejęte przez kogoś innego. Usłyszał zduszone krzyki, jakby przysłuchiwał się im spod wody. Ktoś objął go mocno, ktoś inny zacisnął rękę na jego przedramieniu. Wszystko jakby działo się w zwolnionym tempie, ale nie potrafił ocenić sytuacji, nie mógł się skupić na szczegółach. Jego tępy wzrok błądził gdzieś w przestrzeni, stracił całkowity kontakt z rzeczywistością. Odseparował się od wszystkiego. Z trudem brał kolejne wdechy. Do jego świadomości dobił się histeryczny płacz, co podziałało na niego na chluśnięcie zimnej wody prosto w twarz. Oprzytomniał i ujrzał zapłakaną Emily, drżącymi dłońmi usiłującą zrobić profesjonalny opatrunek. Skończyła zawijać rękę Justina aż do łokcia i spojrzała na swoje zakrwawione dłonie. Chłopak nie czekając ani chwili dłużej przyciągnął ją mocno do siebie. Objął szczelnie jej drobne ciało, czując drżenie. Nie był pewien, czy to blondynka dygotała, czy też on sam. A może oboje? Powoli zaczęły docierać do niego również rozgorączkowane krzyki Maxa, który stał obok, pocierając nerwowo skroń.
- Justin, do cholery, nie wierzę! – krzyknął przez łzy. Ich spojrzenia na ułamek sekundy się spotkały i wtedy Max wiedział, co powinien zrobić. Również objął chłopaka i tkwili w tej pozycji tak długo, aż cała trójka trochę ochłonęła. Wszyscy milczeli. W końcu Emily odsunęła się i pochyliła się nad umywalką, obmywając ją, a przy okazji swoje ręce, z krwi. Max odchylił się do tyłu i spojrzał na przyjaciela. Starł z jego policzków resztki łez i szybko cmoknął go w usta. - Kocham cię niesamowicie, jesteś moim najlepszym przyjacielem. Jeślibyś odszedł, zrobiłbym to samo. Ale ci na to nie pozwolę. Melody gdzieś tam jest i na pewno walczy, więc i ty powinieneś. Pomyśl o niej, proszę.
Myślę o niej w każdej sekundzie swojej bezsensownej egzystencji. Justin wydał z siebie ciche westchnienie i pokiwał głową. Odwrócił się i odciągnął Emily od sprzątania tego bałaganu. Max odetchnął i opuścił pomieszczenie, choć Justin czuł, że przyjaciel nie chciał go zostawiać, ale jego nerwy były zbyt skołatane i potrzebował chwili. Chłopak pochwycił spojrzenie blondynki, która wpatrywała się w niego. Obejmował ją delikatnie w talii, trzymał blisko siebie, jakby się bał, że znów mu ucieknie. Przycisnął rozedrgane wargi do jej czoła, próbując się uspokoić. Żadne z nich nie próbowało zdobywać się na rozmowę. Cisza wisząca pomiędzy ich ciałami przemycała niewypowiedziane słowa. Patrzyli sobie w oczy i to było jak niema konwersacja. Ten pierwszy raz Justin zdał sobie sprawę ze swoich uczuć do Emily. Chcieli zatrzymać ten moment jak najdłużej, ale nie mogli sobie na to pozwolić i oboje o tym wiedzieli. Osunęli się od siebie i dziewczyna znów zbierała się, by skończyć sprzątanie, ale Justin ponownie ją powstrzymał.
- Skarbie, już wystarczająco pomogłaś, nie możesz wiecznie sprzątać mojego bałaganu. - Musnął kciukami jej policzki i ponownie pozostawił drobny pocałunek na jej czole, po czym się odsunął. Wytarł dokładnie umywalkę i swoje dłonie, a do pomieszczenia znów zajrzał Max. Oboje na niego spojrzeli.
- Dzwoniłem do najbliższego szpitala psychiatrycznego i ta miła pani powiedziała bardzo przyjaznym tonem, że w ostatnim czasie nie przyjęli żadnej Melody Davis. Jedynie w ciągu ostatnich kilku dni pojawiła się Annabelle – spojrzał na Justina. - Nie podała mi nazwiska, bo sama nawet go nie znała. Zaczęliśmy sobie gawędzić i wypaplała, że przyprowadził ją jakiś facet. Nie mają kontaktu z jej rodziną, żadnych danych o tej dziewczynie. Mają tylko to imię, które podała.
Justin i Emily spojrzeli po sobie, próbując jakoś połączyć wszystkie fakty, ale nic im nie zaświtało.
- Melody ma na drugie imię Annabelle.
I nagle wszystkie elementy układanki połączyły się w całość. Prawie wszystkie.
- A kim był ten facet? - spytał Justin, na co Max westchnął.
- Nie mam pojęcia, zresztą nikt nie wie. Powiedział, że go zaatakowała, a kiedy ją przyprowadził zachowywała się agresywnie, co wszyscy wzięli za potwierdzenie.
- Max, mam wrażenie, że zaprzyjaźniłeś się z tą recepcjonistką, skoro ujawniła ci takie szczegóły.
Chłopak zaśmiał się słodko.
- To ten mój urok. Ale myślę, że powinniśmy już się zbierać, żeby jak najszybciej się tam znaleźć. Justin, czujesz się na siłach? Jesteś trochę blady.
Chłopak pokiwał głową
- Nic mi nie jest, potrzebuję tylko wody. - Zerknął jeszcze na Emily i wszedł do kuchni, wyciągając z lodówki butelkę zimnej wody. Odkręcił ją i pociągnął kilka łyków. Odetchnął z ulgą i zauważył obok siebie blondynkę.
- Jak to jest, że zawsze pojawiasz się przy mnie w najbardziej odpowiednim momencie? Jesteś jak taki uroczy elf – oznajmił na co dziewczyna zachichotała i przytuliła się do niego. Sposób, w jaki to robiła zawsze go trochę uspokajał. Poczuł teraz potrzebę przytulenia Melody i nagle przylgnęło do niego poczucie winy. Musiał z trudem odepchnąć tę myśl i skupić się na Emily, która wciąż była lekko roztrzęsiona, co widział po jej zachowaniu. Nawet nic nie mówiła. Nie skarżyła się, ale wiedział, że nie jest w porządku. Ona nigdy na nic się nie skarżyła. Kiedy dostała od Melody wazonem, nawet słówka nie pisnęła. Była bardzo uczynna, co Justin w niej podziwiał. To dobra dziewczyna i zasługuje na wiele więcej niż sam był w stanie jej dać. Zrobiła mu opatrunek i bez słowa próbowała posprzątać. Do jego umysłu wkradło się wspomnienie jego próby samobójczej na moście. To tam spotkał Melody. Uratowała mu życie. Była wobec niego tak delikatna, tak opiekuńcza. Tyle jej zawdzięczał. Pomogła mu wyjść na prostą. A teraz sama potrzebowała pomocy. Justin zagryzł wargę i wziął Emily za rękę. Wyszli z domu, zastając Maxa czekającego już na nich obok auta. Cała trójka zapakowała się do samochodu i odjechali w pośpiechu. Justina trzymała nadzieja, że to właśnie Melody tam jest. Że wreszcie ją odnajdzie i weźmie w ramiona. Że już nigdy jej nie puści.

Komentarze

  1. Jejku popłakałam się, tak bardzo chcę by Justin wziął ją już w swoje ramiona i trzymał do końca świata! Mimo tego, że po tym rozdziale polubiłam Emily i tak kibicuje mojej Jelody, trzymasz mnie w tak niesamowitym napięciu skarbie ahh. Pisz szybko błagam. Będę ci to powtarzać do końca życia, masz niesamowity talent skarbie i naprawdę niedługo dorównasz Kelly, masz dopiero 17 lat, nie wymagaj od siebie wiele.
    Pozdrawiam i kocham cię,
    Sylwia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. boze boze boze, jelody!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu idealny. Tracę oddech. Kocham to. Po prostu to kocham bdgrsfbbnhnnv

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Justin zostawi Emily i wróci do Melody !!!! :) Świetny rozdział.Cudownie piszesz.Życzę dużo weny i powodzenia w pisaniu

    OdpowiedzUsuń
  5. boże to opowiadanie jestswietne! potrawisz wywołac emocje w czytelniku jak mało kto:) mam nadzieje ze kolejny rozdział pojawi się szybko haha bede wchodzic codziennie by sprawdzic,kocham cie♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem szczerze, ze chociaż Emily okazała się w tym rozdziale naprawdę cudowną osobą to i tak jej nie lubię, hahah. Z całego serca kibicuje Jelody.

    OdpowiedzUsuń
  7. heeeeeej, mogłybyście mnie informować? proszę?:3
    z góry dziękuję
    boże rozdział zawalisty ale kurwa! mam nadzieję że on nie będzie z Emily omg lol
    hahahahahahahah
    powodzenia przy rozdziałach
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju, płacze cały czas...
    To ff jest niesamowite! Idbzisvisgsus Boziu, fabuła jest perfekcyjna! No i twój sposób pisania! Jsbxivsue Omfg
    Jeżeli informujesz o rozdziałach to bardzo bym chciała żebyś mnie informowała <3 mój tt @SkaylerW

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku kocham to ff chce nastepny♡
    możesz mnie iformować na tt? @ewelina332 dziękuję ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny, mozesz mnie informować o następnych na tt? @purple_ninja236

    OdpowiedzUsuń
  11. jeju tyle emocji kocham to szkoda mi Melody ale jestem zawiedziona Justinem że jest z Emily bosz nienawidzę go za to ! Mel tak się o niego troszczyła pomogła mu ! a on sobie znalazł inną grr boże mega to jest pisz dalej! PS błagam zrób coś żeby Emily zniknęła mimo że okazała się dobra nienawidzę jej przez to że częściowo Mel przez nią jest w psychiatryku

    OdpowiedzUsuń
  12. Więcej, proszę to uzależnia <3 Na tt polecam twojego bloga,
    @Staayhere

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty