Comeback

Okropnie długi, więc już mi się nie chce sprawdzać. Nie zlinczujcie mnie, bo wiem jak bardzo zjebałam w ostatniej scenie. 
***

2 lata później


Dziewczyna z impetem zatrzasnęła drzwi szpitala. Kilka drobnych płatków śniegu uczepiło się jej ciemnych kosmyków, tworząc wyraźny kontrast. Inna śnieżynka spadła na rzęsy Melody, która zamrugała kilkakrotnie. Rozejrzała się chłonąc spojrzeniem zimowy obrazek. Westchnęła i zaczęła się przedzierać przez duże zaspy. Zaciskała kościste palce na pasku torby wypchanej pożyczonymi od pielęgniarek ubraniami. Wszystkie były o wiele za duże, ponieważ brunetka ważyła dużo mniej niż powinna. Czuła się jak wieszak na ubrania. Otworzyła ostrożnie skrzypiącą furtkę i wymknęła się poza teren psychiatryka. Odetchnęła z ulgą i rozejrzała się. Na ruchliwej ulicy nie dostrzegła ani jednej znajomej twarzy. Zacisnęła usta, żałując, że nie ma swojego telefonu. Oparła się o wysoki płot, próbując przypomnieć sobie jakikolwiek adres. Przez jej głowę przesuwały się różne cyfry i nazwy ulic, jednak nie potrafiła nic skojarzyć. Zacisnęła powieki, sfrustrowana. Bała się wrócić do domu, bo nie miała już do kogo. Babcia zmarła na zawał rok wcześniej, a jej nie pozwolono pójść na pogrzeb. Poczuła cisnące się do oczu łzy. Nawet nie wiedziała dokładnie którędy ma wrócić. Nigdy wcześniej nie bywała w tych okolicach, a w czasie pobytu w szpitalu miała zakaz opuszczania budynku. Potrząsnęła głową i ruszyła chodnikiem przed siebie. Mijała kolejnych ludzi, kolejne domy, kolejne ulice, jej buty zaczęły przemakać, przez co ogarnął ją jeszcze większy chłód. Błąkała się przez kilka godzin, tracąc nadzieję na powrót do domu. Nagle zatrzymała się. Stanęła na środku chodnika, przestając dbać o przenikliwe zimno, czy za duże ubrania. Zobaczyła dobrze znany jej budynek. Duży, elegancki dom, żywcem wyrwany w katalogu. Rzuciła się pędem w jego stronę, nie zważając na to, że biegnie jak połamana, trzymając na ramieniu niewiele mniejszą od niej torbę. Na jej bladej twarzyczce wykwitł duży uśmiech, gdy wpadła na posesję i dotarła do drzwi. Zapukała gorączkowo, czekając aż ktoś otworzy. Stała kilka minut i, zaczynając się niecierpliwić, zapukała ponownie, odrobinę głośniej. Usłyszała dźwięk przekręcanego w drzwiach zamka, a następnie ktoś nacisnął klamkę. Drzwi otworzyły się i stanął w nich wysoki, przystojny blondyn, wyraźnie zaspany. Był w samych bokserkach i przecierał twarz dłońmi, mrucząc pod nosem ciche „o co chodzi?”
- Czy... czy zastałam Maxa? - spytała dziewczyna, nerwowo bawiąc się palcami. Przez chwilę panowała cisza, a Melody czuła wzrok chłopaka na sobie.
- Maxxie, jakaś ślicznotka do ciebie! - krzyknął w głąb domu, przesuwając się w drzwiach, by zmarznięta brunetka mogła wejść do środka. Zamknął drzwi i nagle rozległ się głośny trzask. Później jakiś stukot i dźwięk rozbijającego się szkła. Znów trzask i po chwili na schodach pojawił się półnagi Max, biegnący na złamanie karku. Potknął się jeszcze kilka razy po drodze, przeklinając pod nosem, aż w końcu dotarł do dwójki przyglądającej mu się w szoku. Chłopak natychmiast rzucił się na szyję Melody, która po chwili się otrząsnęła i odwzajemniła gest. Max owinął wokół niej ramiona ciaśniej, jakby próbował wyczuć jej ciało pod stertą grubych ubrań.
- Cholera, jakaś ty chuda – wymamrotał i odsunął się trochę, przyglądając się jej. - Ale piękna jak zawsze.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i znów go przytuliła. Usłyszała ciche odchrząknięcie chłopaka, który wciąż stał obok.
- Kto to jest? - spytał w końcu.
- To Melody, przyjaciółka– powiedział brunet, uśmiechając się. Ponownie się odsunął. - A to Alex, mój chłopak. - Max wziął blondyna za rękę, jakby na potwierdzenie tych słów.
- Cieszę się, że wreszcie jesteś szczęśliwy – zaśmiała się cicho. - Patrzę właśnie na parę półnagich gejów, trzymających się za ręce, to takie urocze. Nie miałabym jednak nic przeciwko, gdybyście się jednak zdecydowali ubrać. - Zamyśliła się przez chwilę. - No... chyba że wam w czymś przeszkodziłam. W takim razie możecie dokończyć, a ja skorzystam z telewizji. Od dwóch lat nie miałam pilota w ręku.
Zdjęła gruby płaszczyk, a następnie za duży sweter, zostając w samej podkoszulce. Maxowi uśmiech szybko zniknął w twarzy. Podszedł do dziewczyny i obejrzał ją dokładnie.
- Mels, wyglądasz jak...
- Anorektyczka? - przerwała mu w połowie zdania brunetka. - Cóż, trudno się dziwić, kiedy dostawałam jedzenie raz na dwa, czasem trzy dni. Zazwyczaj jeden posiłek, w dodatku tak okropny, że po pół godzinie zwykle zwracałam.
Przez chwilę panowała cisza.
- Ile ważysz? - spytał nagle Max.
Nie odpowiedziała. Wzruszyła ramionami, unikając jego spojrzenia.
- Melody, ile ważysz? - powtórzył ostrzejszym tonem.
- Trzydzieści dziewięć – mruknęła cichutko i niewyraźnie.
- Ile?
- Trzydzieści dziewięć pieprzonych kilogramów! - wrzasnęła, patrząc mu w oczy. Wyminęła chłopaka i weszła do salonu, siadając na wygodnej kanapie. Podciągnęła kolana pod klatkę piersiową, obejmując je ramionami. Oparła na nich głowę i zacisnęła powieki. Zaczęła cicho popłakiwać. Łzy toczyły się po jej porcelanowej skórze, torując ścieżki następnym. Poczuła jak silne ramię przyjaciela obejmuje jej wychudzone ciało. Zakołysał nim delikatnie, próbując ją uspokoić.
- Alex zrobi ci herbaty – mruknął cicho, tuląc ją mocniej. - Mam ochotę kazać ci natychmiast iść do kuchni i coś zjeść, ale bez sensu jest wpychać w ciebie od razu całą lodówkę, bo i tak zwrócisz. Odczekamy jeszcze godzinę i zrobię ci jakieś kanapki na kolację... Nie martw się, nie zostawię tak tego, pozwiemy ich i...
- Nie – zaprzeczyła od razu dziewczyna. - Cokolwiek mi zrobili, to pomogło. Ja... ja nie słyszę już głosów.
Chłopak uniósł brwi w zdziwieniu. Uniósł lekko głowę Melody, zmuszając ją by na niego spojrzała. W jego oczach pojawił się błysk nadziei.
- Naprawdę? - zapytał, na co brunetka pokiwała głową. - Tak się cieszę! - Przycisnął wargi do jej czoła, przygarniając ją jeszcze bliżej siebie.
- Max... Mogę o coś spytać?
Chłopak zaśmiał się cicho.
- O coś, czy może raczej o kogoś?
Dziewczyna spuściła wzrok, rumieniąc się.
- Czy wszystko u niego w porządku?
- Myślę, że powinnaś sama do niego pójść i sprawdzić – odparł Max, odgarniając włosy Mels z jej mokrych policzków.
- Ale czy on jest... um... no wiesz... – zawahała się, nie wiedząc jak to ująć.
- Tak, wciąż jest z Emily. Znalazł pracę i wynajął mieszkanie, ale nie mieszkają razem.
- Dasz mi jego adres? - spytała cicho.
- Oczywiście, ale jutro, najpierw się muszę tobą nacieszyć – zaśmiał się chłopak. - Poza tym, już się ściemnia, nie wypuszczę cię o tej porze.
Do pokoju wszedł Alex i postawił przed dziewczyną duży kubek herbaty, sam trzymając drugi.
- Hej, a dla mnie? - Max wydął dolną wargę.
- Ty już piłeś – zaśmiał się chłopak, patrząc na niego znacząco. Melody ukryła twarz w dłoniach, śmiejąc się głośno.
- Zboczeńcy – pokręciła rozbawiona głową. Wzięła kubek i upiła kilka łyków, czując jak ciepło rozlewa się po jej ciele. Odetchnęła cicho. Oblizała usta i ziewnęła. Przetarła oczka, po czym rozejrzała się po pokoju.
- Chodź, zrobię ci kolację i pójdziesz spać – mruknął Max, wstając. Wziął dziewczynę za rękę. I pociągnął za sobą. Przeszli przez korytarz, wchodząc do kuchni. Chłopak otworzył lodówkę, a brunetka usiadła na blacie i zamachała nogami.
- Mogliście się chociaż ubrać.
- I tak zaraz wracamy do łóżka, więc to niepotrzebne – zaśmiał się Max, na co dziewczyna popatrzyła na niego uważnie.
- Jak długo się znacie? - zapytała, lustrując wzrokiem umięśnione plecy chłopaka.
- Jakieś siedem miesięcy – odparł, szykując kolację.
- Tyle mnie ominęło – wyszeptała Melody, spuszczając wzrok. Westchnęła cicho, kiedy brunet ustawił obok niej talerz pełen jedzenia. Sięgnęła po jedną kanapkę i niechętnie wzięła gryza. - A czy babcia wiedziała, gdzie jestem?
Max milczał przez chwilę.
- Tak, byłem u niej po tym jak już cię znaleźliśmy. Bardzo płakała, tak cholernie się o ciebie martwiła. Obwiniała się o wszystko. Uspokoiła się trochę, kiedy dowiedziała się gdzie jesteś, ale bolało ją to, że nie mogła cię odwiedzić. - Chłopak usłyszał cichy szloch i natychmiast przytulił dziewczynę.
- Chcę, żeby wróciła – wyszeptała, mocząc łzami ramię przyjaciela.
- Shh – odszepnął, gładząc jej włosy. - Musisz ruszyć do przodu, najgorszy okres swojego życia masz za sobą. Jesteś naprawdę bardzo silna, to też przetrwasz. - Musnął ustami jej czoło. - Może lepiej idź już spać, jesteś przemęczona.
Dziewczyna zsunęła się z blatu, wycierając wierzchem dłoni policzki. Ruszyła za Maxem po schodach, kurczowo trzymając się poręczy. Dotarli na górę i chłopak otworzył przed nią drzwi. Weszła do środka, zakładając kosmyk włosów za ucho. Uśmiechnęła się lekko i usiadła na dużym wygodnym łóżku. Tego jej brakowało.


Niesforne promienie słoneczne wpadające przez niedokładnie zsunięte zasłony obudziły dziewczynę, tańcząc na jej powiekach. Otworzyła niespiesznie oczy i ziewnęła. Podsunęła się wyżej i rozejrzała po pokoju, przypominając sobie o poprzednim dniu. Już nie była w szpitalu. Uśmiechnęła się na tę myśl, tym samym odpychając od siebie wszystkie negatywne. Wyśliznęła się z łóżka i podeszła do okna, odsłaniając je. Wyjrzała na zewnątrz, obserwując śnieg błyszczący się w słońcu. Uniosła kąciki ust i odsunęła się od okna, sięgając po torbę. Wyciągnęła z niej gruby, ciemnozielony sweter w bladożółte gwiazdki i najmniejsze spodnie jakie tam znalazła. Naciągnęła na siebie ubrania, czując się w nich jak w worku i wyszła z pokoju. Nikt nie wałęsał się jeszcze po domu, co sprawiło, że dziewczyna zaczęła się zastanawiać, która może być godzina. Wmaszerowała do kuchni i wyciągnęła miseczkę, do której nasypała znalezione w szafce płatki. Dolała jogurtu i ruszyła do salonu. Usiadła na dużej kanapie, sięgając po pilota. Na ekranie pojawiła się jakaś ckliwa telenowela. Westchnęła i zabrała się za pałaszowanie śniadania. Skrzywiła się po kilku pierwszych łyżkach i odstawiła miseczkę na stolik. Przez chwilę tkwiła bez ruchu. Zacisnęła usta i zerwała się z kanapy i rzuciła się w kierunku toalety. Czuła, że jej żołądek się buntuje. Uklękła przy sedesie i wsunęła dwa palce do gardła, rozsunęła je lekko, po czym wszystko zwróciła. Zakaszlała i odsunęła się. Przetarła usta i przepłukała je wodą z kranu. Westchnęła i spuściła wodę.
- Ohyda – mruknęła pod nosem, wychodząc z toalety. Przed nią pojawił się półnagi Max. Wpatrywał się w nią dużymi oczami.
- Mels...
- Nie zaczynaj. - Wyminęła go, wracając do salonu. Czuła, że chłopak podąża za nią. Zerknęła na niedokończone śniadanie z ponurą miną. Odwróciła wzrok, zajmując poprzednie miejsce. Brunet usiadł obok niej i spojrzał na nią z uwagą.
- Musimy o tym porozmawiać – stwierdził, marszcząc brwi.
- Nie dzisiaj. To... to miał być miły dzień – powiedziała cicho.
- Ale nie możesz robić czegoś takiego – oburzył się Max. - To nie jest w porządku, robisz sobie jeszcze większą krzywdę. Niszczysz się.
- Nic mi nie będzie – wywróciła oczami. - Nie traktuj mnie jak dziecko.
- Więc się tak nie zachowuj! - wrzasnął rozzłoszczony. Prychnął cicho, kręcąc głową. - Nie pozwolę ci zmarnować sobie reszty życia.
- Rób sobie co chcesz – warknęła, splatając ręce na piersi. Odwróciła wzrok.
- Zawsze to robisz.
- Co robię?
- Negujesz sprawę i uważasz, że ona cię nie dotyczy. Taka typowa ty. Czemu ty nie chcesz zrozumieć? - westchnął, pocierając skroń. - Nieważne, masz rację, to miał być miły dzień.
Melody spojrzała na niego i zrobiło jej się przykro. Przygryzła wargę i objęła go ostrożnie. Uczepiła się jego szyi jak mała małpka. Max uśmiechnął się lekko, odwzajemniając gest.
Cały poranek oraz południe kręcili się po domu, trochę rozmawiali, grali nawet w karty. Alex towarzyszył im cały czas, choć wydawał się nieobecny.
- Max, a tak w ogóle, gdzie jest twoja mama? - zapytała nagle Melody.
- Znów gdzieś wyjechała – chłopak wzruszył ramionami, tasując karty. Dziewczyna pokiwała głową i zamyśliła się przez chwilę.
- Dasz mi ten adres? - spytała, niecierpliwiąc się.
- Wiedziałem – zaśmiał się cicho. - Lepiej będzie jak cię zawiozę – odparł, wstając. Wziął Melody za rękę i ruszył ku wyjściu, po drodze całując przelotnie Alexa. Założył buty i chwycił kluczyki, czekając na dziewczynę, która po chwili do niego dołączyła. Wyszli na zewnątrz, dając się otulić chłodnemu powietrzu. Melody przemknęła szybko do samochodu, chcąc się odciąć od zimna, chociaż to niewiele dało. Drżała, kuląc się na siedzeniu. Max zajął miejsce kierowcy i od razu zapalił silnik. Dziewczyna zamyśliła się, co przyjaciel szybko zauważył.
 - Co chcesz mu powiedzieć? - spytał, wyjeżdżając na ulicę.
- A co powinnam? - zerknęła na niego. Jej duże oczy posmutniały. - Nie wiem, nie mam pojęcia jak zareaguje. - Zamilkła na kolejną chwilę. - Bardzo się zmienił?
Max zaśmiał się i skręcił.
- Sama zobaczysz.
Przejechali kilka ulic, parę zakrętów, aż w końcu auto zatrzymało się pod wysokim, podniszczonym budynkiem.
- Trzecie piętro, numer 28. Zadzwoń, kiedy będziesz chciała, żebym po ciebie przyjechał.
- Nie mam telefonu – westchnęła, otwierając drzwi.
- Ale Justin ma. No już, zmykaj.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko, cmoknęła Maxa w policzek i wysiadła z samochodu. Poczłapała w stronę drzwi i weszła do środka. Wbiegła po schodach, myśląc jedynie o tym, czy dobrze robi. Zatrzymała się przed drzwiami z numerkiem 28. Zacisnęła usta. Uniosła dłoń i zapukała. Odliczała kolejne oddechy. Osiem, dziewięć, dziesięć... Zamek się przekręcił. Drzwi powoli ustąpiły i stanął w nich chłopak z rozpiętą koszulą. Jego uwydatnioną szczękę pokrywał dwudniowy zarost. Na brzuchu zarysowywały się mięśnie. Zmężniał. To już nie ten sam wychudzony chłopak, o niepewnym wyrazie oczu. Spoglądał na nią niezrozumiale, a jego ciało zesztywniało.
- Melody? - spytał cicho. - Co ty tu robisz?
- Wróciłam – mruknęła, unikając jego spojrzenia.
Przez chwilę panowała cisza. W końcu chłopak odsunął się, wpuszczając zmarzniętą dziewczynę do środka. Brunetka rozejrzała się niezręcznie po niewielkim mieszkanku. Wydało jej się tu przytulnie. Justin skinął głową w stronę małego saloniku. Dziewczyna po chwili wahania ruszyła w tamtą stronę. Weszła do pomieszczenia i usiadła na miękkiej kanapie. Chłopak zajął miejsce na fotelu naprzeciwko niej i oparł łokcie o kolana. Siedzieli w ciszy długo, jakby nie mogli się zdecydować co powiedzieć.
- Po co przyszłaś? - spytał w końcu Justin.
Dziewczyna zamarła. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Jego ton ją onieśmielił. Sprawiał wrażenie zdenerwowanego jej obecnością.
- Chciałam cię zobaczyć. Tęskniłam za tobą...
- Melody, daj spokój – wstał i przeczesał włosy palcami. Pokręcił głową. - Naprawdę tego nie widzisz? Wreszcie sobie poukładałem życie, zjawiasz się ty i znów czuję się jak na wysypisku starych śmieci.
Dziewczyna zmarszczyła brwi, podnosząc się z miejsca.
- Nie żartuj sobie ze mnie – prychnęła. - To ja właśnie wróciłam z piekła, z miejsca, w którym czas nie istnieje. Nie jestem nawet pewna, ile mam lat. Siedziałam w zamknięciu i jedyną pozytywną myślą była ta, że ty gdzieś tam jesteś i o mnie pamiętasz, czekasz na mnie. Spójrz na mnie, jak ja wyglądam? Myślisz, że przeszłam przez to wszystko, by teraz pozwalać ci mnie tak traktować? Jesteś dupkiem.
Odwróciła się z zamiarem opuszczenia mieszkania, jednak chłopak złapał ją za rękę. Przycisnął Melody do ściany i naparł na jej wargi swoimi. Były takie ciepłe i miękkie. Dziewczyna od razu się im poddała, chociaż tego nie chciała. Przesunął dłońmi wzdłuż jej ciała, a ona została zniewolona przez jego dotyk. Z każdą chwilą pocałunek stawał się żarliwszy i bardziej emocjonalny. Justin zaczął zdejmować po kolei ubrania Melody, która ani myślała go powstrzymywać. Zsunęła z jego ramion koszulę, która opadła bezwładnie na podłogę. Zjechała dłońmi niżej i zawahała się. Niepewnie rozpięła rozporek chłopaka, który właśnie walczył z jej stanikiem. Zdjął go szybko i odrzucił na bok. Pozbawił brunetkę spodni i złapał ją za uda, podnosząc. Znów przywarł do jej warg, ruszając w stronę sypialni. Kopnął drzwi, by się otworzyły i wszedł do środka, po czym położył dziewczynę na dużym łóżku. Pozbył się swoich spodni i bokserek oraz resztki bielizny Melody. Pochylił się nad nią i przesunął wargami wzdłuż jej szyi, na co mruknęła cicho, odchylając głowę na bok. Uśmiechnął się i wsunął dłonie pod jej plecy, wyginając je w łuk tak, że ich klatki piersiowe się stykały. Byli bardzo blisko. Dziewczyna przygryzła wargę. Wszystko w niej krzyczało, że nie powinna tego robić, ale nie potrafiła przerwać. Chciała tego. Justin rozsunął kolanem nogi Melody. Zwilżył językiem dłoń, położył ją na jej kobiecości i zaczął delikatnie masować, wyrywając spomiędzy warg dziewczyny cichy jęk. Patrzyła na niego, a chłopak uśmiechał się do niej.
- Jesteś gotowa? - wyszeptał jej do ucha, odsuwając dłoń. Mels zagryzła wargę. Nie wiedziała. Nie była pewna, czy powinna, ale w tej chwili nie to było dla niej najważniejsze. Powoli pokiwała głową, a po chwili poczuła jak chłopak wchodzi w nią ostrożnie. Jęknęła, chowając twarz w jego szyję. Skupiała się na jego kojącym dotyku, którym tak gorliwie ją obdarzał. Kochał się z nią powoli, dokładnie, z dbałością. Dziewczyna wyginała się z przyjemności, przygryzając wnętrze policzka. Jej wzrok co chwilę zatrzymywał się na twarzy Justina. Był taki piękny. Tak doskonały. Przesunęła opuszkami palców po rozchylonych wargach chłopaka. Popatrzył jej w oczy. Ciepło tego spojrzenia pochłonęło ją bez reszty. Wpatrywał się w nią tak samo jak dwa lata wcześniej. Z czułością. Z miłością. Jej serce zabiło szybciej, mocniej i głośniej. Uśmiechnęła się i trąciła nosem jego szyję. Biodra chłopaka poruszały się płynnie w szybszym tempie. Melody zaczęła składać w przerwie między jękami drobne pocałunki wzdłuż linii szczęki bruneta. Ułożyła dłonie na jego umięśnionych plecach i gdy Justin wykonał mocne pchnięcie, wbiła w nie paznokcie. Chłopak syknął cicho, utrzymując tempo. Jego ciepły oddech spływał po twarzy dziewczyny. Czuła się tak dobrze jak jeszcze nigdy, jakby ktoś na nowo obudził w niej życie. Jęczała głośniej, a jej oddech był urywany. Wpiła się w usta Justina, przyciągając go tym samym najbliżej jak mogła. Mruczała w jego usta, czując jak silny orgazm rozlewa się po jej ciele. Wzięła kilka głębokich oddechów. Chłopak powoli się z niej wysunął po czym również doszedł. Uśmiechnął się do Melody i położył się obok. Musnął jej skroń i objął ją, przykrywając kołdrą. Przez kilka minut leżeli w ciszy, uspokajając przyspieszone oddechy. W końcu Justin zdobył się na przytłumiony szept.
- Nigdy nie przestałem czekać.

Komentarze

  1. Boooze, kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. już jak zobaczyłam napis '2 lata później' łzy miałam w oczach... byłam taka strasznie ciekawa czy Justin jest z Emily i co będzie jak Melody się z nim spotka i omfg spotkali się i takie coś! co Justin teraz zrobi? płakać mi się chce...
    Boziu, ja chce już następny rozdział sjdkfhsjkdhfh <3

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny :)
    i jeszcze to zakończenie, fjdjbjahvisnfkq
    czekam na następny :) / @awhmyidiots

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepszy <3 , czekam na nn <333

    OdpowiedzUsuń
  5. boże, supeeeeer!! omg zajebisty
    czekam na następny!
    hahah, przez opowiadanie spóźniłam się na spotkanie ale chuj było warto XDXD
    @wmedlasy

    OdpowiedzUsuń
  6. Płakałam przez cały ten rozdział, naprawdę nie wiem co ty robisz ale rozpływam się za każdym razem. Ten ostatni moment był tak cholernie namiętny i piękny, ah.. Wcale nie zjebałaś bo to najpiękniejszy moment w całym rozdziale. Kocham Cię myszko i zawsze o tym pamiętaj <3
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  7. jejj ten blog jest taki taki piękny! miałam łzy w oczach a mi bardzo trudno jest się wzruszyć, tak mi szkoda Melody tak bardzo mi jej szkoda że męczyła się przez 2 lata, że jest anorektyczką, że zmarła jej babcia, wiem jak to jest ;c z niecierpliwością czekam na następny! <3 ale pozostaje jedno pytanie... co z Emily...?

    OdpowiedzUsuń
  8. Na ogół mi się podoba. Ale w pewnym sensie zjebałaś, bo sama krytykowałaś sceny z seksem... Oprócz tego nadal to kocham, a szczególnie ostatnie słowa ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Ccekam na next. Boskie. Zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow... Świetne
    Czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  11. wow naprawde swietne opowiadanie!😍👍

    OdpowiedzUsuń
  12. jejku świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak długo nie widziałam nowego rozdziału, choć sama już przestałam wierzyć, że jeszcze zobaczę inny nagłówek ostatniego postu. Rozdział - idealny jak zawsze. Przy twoim talencie wszystko staje się idealne. Dziękuję ci bardzo kochanie i do następnego! ♥

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty