Locked
Okej, nie zasłużyliście na ten rozdział nie wiem czy ktokolwiek w ogóle czyta to co piszę. Wiecie, to przykre, że prawie nikt nie docenia mojej pracy, bo naprawdę się staram i wkładam całe serce w tę historię. Zastanowię się czy dodam następny rozdział.
Tymczasem zapraszam na TROUBLE!
***
Dziewczyna
została wciśnięta siłą do niewielkiego pomieszczenia i zamknięta
na kilka zamków. Wrzasnęła na cały głos, uderzając pięściami
w ścianę. Nie wierzyła w to, co się stało. Ojciec Justina
przyprowadził ją do szpitala psychiatrycznego i powiedział
wszystkim, że go zaatakowała. Jej schizofrenia utwierdziła ich w
przekonaniu, iż mówi on prawdę, więc nie zważając na jej
protesty i próby wytłumaczenia sytuacji, zamknęli ją tu.
Wypuściła pokaźną wiązankę przekleństw, i kopnęła metalową
rurę łóżka. Krzyknęła po raz kolejny i usiadła na podłodze,
ciągnąc za włosy. Była wściekła. Nie czuła nic poza gniewem,
który przepływał przez jej ciało. Była tykającą bombą, która
w każdej chwili może wybuchnąć. W tym momencie żywiła czystą
nienawiść do wszystkich osób, które znała. A największą
niechęć czuła do niego. Jak
mogła być taka głupia, by uwierzyć, że naprawdę ją kocha?
Zamiast niej wybrał tę tlenioną blondynę. Melody prychnęła pod
nosem. Głupia suka, zasłużyła na to, pomyślała. A on jest
niewiele lepszy, oboje siebie warci. Melody odepchnęła od siebie
wszystkie wspomnienia związane z Justinem. Próbowała się skupić
na czymś mniej denerwującym. Zaczęła powoli zdawać sobie sprawę,
co tak naprawdę się wydarzyło i gdzie jest. Została zamknięta.
Justin podtrzymał pewnie
rękę Emily, wychodząc ze szpitala. Miała lekki wstrząs mózgu i
kilka szwów oraz pamiątkowe siniaki. Chłopak zerknął na Maxa,
który nerwowo stukał w ekran telefonu.
- Jakieś nowe wieści? -
spytał brunet, otwierając drzwi samochodu.
- Nikt jej nie widział.
Jakby nagle zapadła się pod ziemię. Jakim cudem nikt nie zauważył
dziewczyny biegnącej ulicami Brooklynu? - oburzył się Max.
Justin westchnął
sfrustrowany i zajął miejsce kierowcy. Zastukał palcami o obręcz
kierownicy.
- Wiesz, całkiem możliwe,
że nie była jedyną biegnącą nastolatką, tu ludzie nie zauważają
takich drobiazgów.
Max wywrócił oczami. Czuł
dystans w głosie przyjaciela. I coś, co przypominało obojętność.
- Nie zależy ci na tym, by
ją znaleźć? - spytał cicho.
Przez chwilę w samochodzie
panowała cisza. Justin w końcu zapalił silnik.
- Sprawdź wszystkie
pobliskie szpitale – mruknął, odjeżdżając z parkingu.
Max kiwnął głową i
skierował spojrzenie z powrotem na ekranik telefonu.
- Jedź do mnie –
mruknął, po czym wybrał numer jednego ze szpitali. Justin jechał w milczeniu,
przysłuchując się kolejnym rozmowom Maxa z recepcjonistkami. Co
jakiś czas zerkał na pogrążoną w myślach Emily. Wyglądała na
smutną. Justin nie lubił, kiedy się smuciła. Zatrzymał się na
światłach i delikatnie złapał dziewczynę za rękę, zwracając
jej uwagę. Posłała mu delikatny uśmiech.
- Ale jest pani pewna? -
dopytywał Max. - Proszę sprawdzić jeszcze raz. Nie obchodzi mnie,
że nie ma pani czasu, proszę natychmiast... halo? - Max westchnął
zirytowany i rzucił telefonem. Justin znów ruszył i zatrzymał
się dopiero przy domu przyjaciela. Pomógł wysiąść Emily i
spojrzał na Maxa, który od razu zrozumiał o co chodzi
brązowookiemu. - Dam wam osobny pokój, mama chyba poleciała do
Paryża – mruknął, otwierając drzwi. - Czy tam do Londynu.
Cała trójka spędziła
popołudnie na rozmowach o możliwym miejscu pobytu Melody. Jednak
Emily najmniej udzielała się w dyskusji. Justin zauważył, że
myślami była zupełnie gdzie indziej. Objął ją delikatnie,
gładząc jej dłoń. Blondynka wtuliła się w ciepłe ciało
chłopaka, przymykając powieki.
- Czy ktoś mnie tu w ogóle
słucha? - mruknął Max. - Musimy jak najszybciej znaleźć Melody,
zanim stanie się jej coś złego. Znowu.
- Ona chciała zabić Emily
– przerwał mu Justin. W pokoju na moment zapanowała cisza.
- To znaczy, że należy ją
zostawić na pastwę losu? Ona nie poradzi sobie, nawet gdyby
naprawdę się starała. Nie jest stabilna emocjonalnie, wiesz o tym.
Jestem pewien, że nie chciała jej zrobić krzywdy, po prostu
straciła panowanie.
- Przestań jej bronić,
doskonale wiedziała, co robi – Justin podniósł głos, jednak po
chwili poczuł drobną dłoń Emily na swojej klatce piersiowej.
- Proszę, przestańcie się
kłócić. Justin, musimy ją znaleźć, ale Max, lepiej będzie jak
porozmawiamy o tym jutro, robi się późno – powiedziała słabym
głosem, który z trudem roznosił się po obszernym pomieszczeniu.
Obaj skinęli głowami i wstali. Blondynka również się podniosła
i zerknęła na Justina.
- Idźcie na górę,
przejdźcie korytarzem i ostatni pokój po lewej jest wasz. Macie
czystą pościel. A teraz dobranoc – mruknął Max i zniknął za
drzwiami.
Justin podniósł Emily,
która objęła go za szyję, przyglądając mu się uważnie.
Chłopak wszedł po schodach i przemknął przez korytarz. Pchnął
nogą drzwi, wchodząc po pogrążonego w półmroku pomieszczenia.
Położył ostrożnie dziewczynę na dużym łóżku i sam usiadł
obok, ściągając koszulkę i pozbywając się spodni. Blondynka
również zdjęła ubrania i ułożyła się wygodnie. Justin
pochylił się i musnął z czułością jej czoło. Emily chwyciła
chłopaka za nadgarstek, nie pozwalając mu się odsunąć. Justin
pocałował ją niepewnie i dopadła go myśl, że to nie to samo,
co mieć na własność słodkie usta Melody, jednak bardzo szybko
odepchnął ją od siebie i pogłębił pocałunek. Jedną dłoń
oparł o poduszkę obok głowy dziewczyny, a drugą przesunął
wzdłuż jej ciała, zatrzymując się przy biodrze. Całował ją
coraz zachłanniej, wydobywając spomiędzy jej miękkich warg ciche
pomruki. Nagle usłyszeli odgłos otwierających się drzwi.
- Słodki Jezu, nie pod
moim dachem! - Max pisnął jak dziewczynka i natychmiast się
odwrócił. - Fuj, hetero.
Justin zaśmiał się pod
nosem, wciąż przyglądając się Emily, na której policzkach
zdążyły już wykwitnąć spore rumieńce.
- Mogę spytać, co
skłoniło cię do otwarcia tych drzwi? - Justin uniósł brew.
- Chciałem zapytać, czy
macie ochotę na coś do jedzenia, ale jak widzę, wolicie pożerać
siebie nawzajem – prychnął i zamknął drzwi, po czym odszedł.
Justin i Emily wybuchnęli
głośnym śmiechem i chłopak położył się obok, ostatni raz
muskając usta dziewczyny. Blondynka przeciągnęła się z
uśmiechem i odwróciła się plecami do towarzysza. Justin objął
ją w pasie i przyciągnął do siebie, przyciskając jej plecy do
swojego torsu. Wychrypiał jej do ucha ciche „dobranoc” i po
kilku minutach oboje pogrążyli się we śnie.
Justin chuju co ty.odpierdalasz . Ugh.
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny. Czekam.na nn
Powiem tylko jedno wiekie "NIEEEEEEEEEEEEE"! Aż bolało mnie serce gdy to czytałam. Skarbie wiesz jak przeżywam to fanfiction także z góry przepraszam. JESTEM TEAM JELODY CAŁYM MYM SERCEM! Mam nadzieję że jeszcze do siebie powrócąi to z podwójną siłą. Tak bardzo mi jest żal Mels, nie wiem jak wytrzyma w tym miejscu bez żadnego wsparcia. Kocham Cię i zrobię wszystko by pojawił się następny rozdział misiu.
OdpowiedzUsuńSylwia x
myslalam ze tylko mnie bolalo
Usuńboże a ja myślałam że tylko mnie serce bolało jak czytałam o Emily i Justinie
UsuńOstatnio zaniedbałam Insane, ale przeczytałam ostatnie dwa rozdziały. To jest idealne. Co do Melody, dobrze że rzuciła Emily wazonem. To znaczy, to było całkiem zabawne, a z drugiej strony nie, bo czułam ból Melody, a to wszystko dzięki twojemu talentowi. Jeśli chodzi o Justina, to mam ochotę go zabić. To MELODY go uratowała i powstrzymała przed samobójstwem. Ona go nakarmiła i "przywróciła" do życia. Co za głupi dupek! Wow, tyle emocji tłumię w sobie. Na ogół ostatnie te dwa rozdziały były świetne. Naprawdę to czytamy i doceniamy to że poświęcasz nam czas i wenę. Kocham cię xx
OdpowiedzUsuńdebil Justin ahhh
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.Opowiadanie jest świetne .Czekam na następny :) Życzę weny <3
OdpowiedzUsuńWow, niespodziewałam się że to opowiadanie będzie tak wciągające hahah, napewno zostanę z tym blogiem i będę tu częstym bywalcem, błagam szybko dodaj nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Jestem wściekła na Emily, zgrywa taką niewinną a sama czyha na Jusa za plecami, ugh. Rozdział niesamowicie trzyma w napięciu i kurcze pisz szybko nowy
OdpowiedzUsuńŻyczę weny <3
Bardzo podoba mi się twój styl pisania, aczkolwiek jest krótko. Moje Jelody feelings właśnie złamały się na pół :( Mam nadzieję że szybko dodasz następny rozdział bo nie wytrzymam xd
OdpowiedzUsuńPisz szybko i życzę weny :)
Justin zachował się jak chuj
OdpowiedzUsuńchyba go popierdoliło
OdpowiedzUsuńpo przeczytaniu miałam ochotę tylko na jedno: pójść do emily i wpieprzyć jej znów wazonem. no okej, może i jest ładna etc, ale justin cholero jedna to melody ci pomogła, uratowała. teraz sama potrzebuje pomocy, a ty co?
OdpowiedzUsuńugh. trzymaj się ciepło, księżniczko
Świetny x
OdpowiedzUsuńOpowiadanie wyśmienite , ale po chuju robi Justin , a tej Emily bym dopieprzyła. Ech. Czekam na kolejny rozdział. <3
OdpowiedzUsuńJUSTIN TO SZMATA BOZE CO TY ROBISZ
OdpowiedzUsuń