Anger
Max wbijał wzrok w puste
ściany, pokryte chłodnym odcieniem pastelowej zieleni. Nie był w
stanie się uspokoić. Zaciskał na kolanie dłoń najmocniej jak
potrafił. Targały nim silne emocje, nad którymi nie potrafił
zapanować. W głowie miał tysiące myśli, odbijających się
poczuciem winy. Chciał krzyczeć. Chciał płakać. Chciał cofnąć
czas. Ale nie mógł. Jego oddech był niestabilny. Czuł jakby serce
w jego klatce piersiowej było rozrywane na nowo co kilka sekund.
W pomieszczeniu po jego
prawej stronie jasnowłosa pielęgniarka opatrywała rany Justina.
Był naprawdę dotkliwie pobity.
- Pan Max Clayton? - do
chłopaka dobiegł niski głos lekarza.
- Tak - odpowiedział,
natychmiast się podnosząc. Patrzył na mężczyznę wyczekując
jakichkolwiek informacji odnośnie stanu Melody.
- Niestety nie mam dobrych
wiadomości. Pierwszy raz widziałem, żeby ktoś był tak bestialsko
porozrywany. Bardzo ciężko było zatamować krwawienie, ale jak na
ten moment sytuacja wydaje się być opanowana. Dziewczyna jest
bardzo osłabiona. Pytaliśmy również, czy cokolwiek pamięta, ale
najwyraźniej jej umysł wyparł to zdarzenie.
- Mogę się z nią
zobaczyć? - spytał w nadziei.
- Jeśli nie zajmie to dużo
czasu, to oczywiście.
Max uśmiechnął się
smutno, podziękował i skierował się do sali, w której leżała
Melody. Zawahał się przy wejściu. Jego wzrok zatrzymał się na
stojącym pod ścianą łóżku z białą pościelą. Po
pomieszczeniu roznosił się łagodny zapach proszku do prania i
mięty. Było tu dość chłodno. Chłopak niepewnie podszedł do
Mel. Dziewczyna wpatrywała się w okno. Miała suche, delikatnie
rozchylone wargi, pomiędzy którymi do jej płuc dostawały się
kolejne nieśmiało brane wstęgi zimnego powietrza. Max westchnął
cicho, podchodząc bliżej brunetki.
- Mels... - zaczął cicho,
lecz nie wiedział co więcej powiedzieć. Melody leżała bez ruchu,
jakby ktoś spuścił z niej całe życie. Tykanie zegara, który
wisiał na korytarzu ledwo przebijało się przez panującą w sali
ciszę. Chłopak delikatnie dotknął jej dłoni. Dziewczyna zwróciła
ku niemu spojrzenie. Wyglądała na zaskoczoną, jakby wcześniej nie
zdawała sobie sprawy z jego obecności. Chciała coś powiedzieć,
ale nagle jej wzrok padł na drzwi. Max odwrócił się i dostrzegł
Justina, który nerwowo bawił się palcami. Wyglądał dużo lepiej.
Zerknął na nich, a smutek wyraźnie zarysował się na jego
delikatnych rysach twarzy. I było tam coś jeszcze... Poczucie winy.
Max zauważył, że chłopak bał się podejść bliżej. Brunet
podszedł do Justina, zapał go ostrożnie za rękę i pociągnął w
stronę łóżka Melody. Delikatnie pogładził go po ramieniu i
opuścił pomieszczenie bez słowa.
Melody wpatrywała się w
chłopaka. Chciała mu tyle powiedzieć. A jednak milczała. Justin
również się nie odzywał. Dziewczyna podniosła się, krzywiąc
się lekko i usiadła. On zaś kucnął przy łóżku i ujął jej
dłoń. Zaczął ją obsypywać drobnymi pocałunkami, pnąc się w
górę. Ucałował każdą ranę, którą sobie zadała. Nie mieli
nic poza tą ciszą, w której skryte były wszelkie emocje i
stłumione uczucia.
Dla Melody jednak cisza
nigdy nie była idealna. Nie była wyzwoleniem. Nie była
błogosławieństwem. Gdzieś z głębi jej umysłu dobiegały te
niezbyt głośne szepty. Momentami miała wrażenie, że cichły, ale
było to złudne wrażenie napiętnowane desperacją. Była już taka
zmęczona. Spojrzała na niewielką, metalową szafeczkę obok łóżka.
Wyciągnęła wolną rękę i otworzyła szufladę, z której wyjęła
małą buteleczkę. W pojemniczku zagrzechotały tabletki. Dziewczyna
spojrzała na Justina, który wydał z siebie ciche westchnienie.
Podniósł się i nalał do szklanki wody, a następnie podał do
Melody.
- To nie może trwać
wiecznie - wyszeptał, spuszczając wzrok. Zajął miejsce na
stojącym obok krześle i wbił wzrok w podłogę. - Potrzebujesz
bezpiecznego miejsca, gdzie ci pomogą.
Dziewczyna wypiła leki i
odstawiła szklankę z cichym stuknięciem. Spojrzała na niego.
- Chcesz się mnie pozbyć?
- spytała, a w jej głosie pobrzmiewał gniew.
- Nie, oczywiście, że nie
- podniósł gwałtownie głowę. - Chcę tylko, żebyś wyzdrowiała,
żeby nic ci się więcej nie stało, żeby nikt cię już nie
skrzywdził...
- Bzdury! - wrzasnęła i
zgromiła go wzrokiem. - Nie chcesz mnie tu! Wolisz się pozbyć
problemu!
- O czym ty mówisz? -
chłopak zmarszczył brwi. Z wściekłości po policzkach Mel zaczęły
płynąć łzy. Justin pokręcił głową, nie rozumiejąc jej
zachowania. Co w nią nagle wstąpiło?
- Nienawidzę cię,
rozumiesz? - krzyknęła, rozwścieczona. - Wynoś się stąd! Nie
potrzebuję takich ludzi! Potrafisz się tylko przejmować sobą! Ja
zniknę, zniknie też problem, prawda? A wtedy...
- Melody, uspokój się -
przerwał jej , wstając.
- Nie przerywaj mi, do
cholery! Jesteś nikim, nie zbliżaj się do mnie! - Dziewczyna
zacisnęła dłonie na włosach, szarpiąc za nie. Krzyknęła
głośno, szlochając. Do sali wpadło kilkoro pracowników szpitala,
w tym dwóch lekarzy. Brunetka zaczęła się szarpać, przez co
musieli ją mocno przytrzymać. Chłopak zauważył, że jeden z
lekarzy podszedł do niej ze strzykawką. Justin odwrócił się
natychmiast, przytrzymując się framugi drzwi. Oczy go zapiekły,
ale powstrzymał łzy od spłynięcia. Poczuł jak ktoś kładzie mu
dłoń na ramieniu.
- Spokojnie, to nie twoja
wina - powiedziała jedna z pielęgniarek. Miała wysoki, przyjemny
głos. Justin spojrzał na jej twarz okalaną jasnymi kosmykami
włosów. - Ona ma schizofrenię, co pewnie już wiesz. To jeden z
objawów. Jest nadpobudliwa i czasem miewa mylne przekonania. Czy
brała dzisiaj leki?
Chłopak pokiwał głową.
- Przed chwilą -
wychrypiał. - Zanim...
- Rozumiem - westchnęła
dziewczyna. - Najwidoczniej jeszcze nie zaczęły działać. -
Odwróciła się i zerknęła na osoby w pomieszczeniu, próbujące
opanować sytuację. - Obawiam się, że jesteśmy zmuszeni
przekierować ją do szpitala psychiatrycznego. Jest niebezpieczna
nie tylko dla siebie, ale również dla otoczenia.
Chłopak odwrócił głowę
od łagodnej twarzy pielęgniarki, na której malowało się
współczucie. Pokiwał w milczeniu głową.
- Mam jeszcze jedno
pytanie... - zaczęła cicho, ponownie zwracając uwagę bruneta. -
Czy takie sytuacje zdarzały się wcześniej?
Justin zawahał się przez
chwilę i zdał sobie sprawę z tego, że nie zna odpowiedzi na to
pytanie. Spojrzał ze smutkiem na dziewczynę.
- Tak, raz. - Chłopak
rozejrzał się i ujrzał Maxa, który stał tuż obok. - Ale wtedy
nikogo przy niej nie było, więc nie wiadomo przez co wpadła w taki
stan.
- Dlaczego była bez opieki?
- W głosie pielęgniarki zabrzmiała nuta oburzenia.
Justin spojrzał zaskoczony
na przyjaciela, który patrzył na blondynkę ze spokojem, a nawet,
można by rzec, z wyższością.
- To sprytna dziewczyna,
udało jej się uciec z domu niepostrzeżenie, możliwe, że wydawało
jej się, iż ktoś ją goni. Na szczęście w porę została
znaleziona, zanim doszczętnie zniszczyła sobie twarz paznokciami.
Pielęgniarka zamilkła.
Zerknęła przez ramię na lekarzy, którzy najwidoczniej poradzili
sobie z sytuacją. Ponownie zatrzymała wzrok na Justinie. Chłopak
spojrzał w jej duże, błyszczące oczy. Dziewczyna westchnęła
cicho.
- Sytuacja wygląda na
opanowaną, jest już późno, może wróćcie do domu i trochę się
prześpijcie - zaproponowała z troską w głosie, patrząc na
Justina. - Wyglądacie na naprawdę zmęczonych.
- Nie, zostaniemy -
zaprotestował natychmiast Max, ale Justin zgromił go wzrokiem,
przez co chłopak zamilkł.
- Ona ma rację - powiedział
cicho. - Jutro wrócimy. Proszę.
Brunet spojrzał błagalnym
wzrokiem na przyjaciela. Max pokiwał głową, zgadzając się.
Justin uśmiechnął się słabo do pielęgniarki.
- Dziękuję, um...
- Emily - odwzajemniła
uśmiech. Wyciągnęła z kieszeni małą, idealnie złożoną
karteczkę i dyskretnie wsunęła ją w dłoń chłopaka. Spojrzał
na nią pytająco, ale ta uśmiechnęła się jedynie i odeszła.
Justin włożył karteczkę do kieszeni i popatrzył na Maxa, który
chwycił go za rękę i pociągnął w stronę drzwi wyjściowych.
- Tylko jest jeden problem -
westchnął Justin. Max zmarszczył brwi. - Nie wrócę do domu. Mój
ojciec znów wpadnie w szał.
Max milczał przez chwilę,
po czym ścisnął delikatnie dłoń chłopaka.
- Możesz się zatrzymać u
mnie.
***
Wreszcie napisałam omg. Miałam dodać w piątek, ale nie wyszło, przepraszam. JEŚLI CHCECIE POMÓC MI WYPROMOWAĆ BLOGA, PISZCIE SWOJE OPINIE W TWEETACH, DODAJĄC HASHTAG #InsaneFF.
Dziękuję.
Zapraszam również na bloga niezwykle utalentowanej początkującej pisarki:
Jejciu idealny bchdbjhbdjh Ciekawi mnie co się teraz stanie i czy Max zakochał się w Justinie? Tak się wydaje. I co będzie z Melody? Muszę się dowiedzieć ♥ Czekam na następny rozdział. Ari aka @Aww_JaySwaggy
OdpowiedzUsuńŚwietny *-* czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńAż się popłakałam czytając to, zresztą jak przy każdym rozdziale tego niezwykłego dzieła haha. Zresztą jak już ci pisałam jestem kompletnie zakochana w tym fanfiction. Pisz szybciutko tak jak mi napisałaś, bo aż wariuję z niewiedzy.
OdpowiedzUsuńilysm <3
@grandegazm