Secrets
Justin przesunął wzrokiem
po kolejnych domach, po czym znów zatrzymał spojrzenie na zmęczonej
twarzy Melody. Pod jej oczami skóra zaczęła sinieć, a po policzku
spływała krew z rany na skroni. Kurczowo trzymała się ramienia
chłopaka, żeby nie upaść. Resztką sił wskazała na duży, biały
dom z uchylonym oknem. Chłopak pochylił się i wsunął jedną dłoń
pod kolana dziewczyny, a drugą pod jej plecy. Ostrożnie podniósł
brunetkę i przycisnął do siebie. Poczuł jej rozgrzany oddech
spływający po jego obojczyku. Trzymała drobną dłoń przy klatce
piersiowej chłopaka, jakby próbowała wczuć się w bicie jego
serca. Była spokojna, nawet odrobinę otępiała, jednak brunet
czuł, że nie jest w porządku, że tam w środku przeżywa
najgorszy z możliwych koszmarów. Ruszył w kierunku pięknego,
okazałego domu. Rozejrzał się dookoła, jednak okolica była
zupełnie pusta. Chłopak niepewnie wszedł do środka, ale wnętrze
mieszkania również było puste. Zerknął na Melody, która
wpatrywała się w niego swoimi wielkimi, lazurowymi oczami. Przez
małą chwilę utopił w nich kawałek swojej duszy. Poczuł silną
potrzebę poznania wszystkich sekretów, kryjących się za błękitem
tych olśniewających tęczówek, przesłoniętych kotarą długich,
gęstych rzęs. Justin uniósł jeden kącik ust, wpatrując się w
Melody. Dostrzegł wszystkie zachwycające detale jej urody. Kosmyki
ciemnych włosów przykleiły się do zakrwawionego policzka,
kontrastując z jej jasnymi oczami. Chłopak przeniósł wzrok na
ranę na skroni dziewczyny i skrzywił się lekko. Rozejrzał się po
wnętrzu mieszkania i ruszył w stronę pierwszych drzwi, za którymi
znajdowała się łazienka. Westchnął cicho i posadził Melody na
brzegu wanny, trzymając ją za ramię, by się nie przewróciła.
Chwycił wacik, niezgrabnie, lecz skutecznie go zmoczył i
natychmiast przytknął do czoła brunetki, która cicho jęknęła.
Obmył ostrożnie ranę oraz policzek. Zatknął kosmyk jej włosów
za ucho i spojrzał na jej poszarzałą twarz. Wydawała się taka
smutna, całkiem bez życia.
- Jak się czujesz? -
spytał, gładząc jej policzek. Przez chwilę dostrzegł ból w jej
oczach, ale szybko odwróciła wzrok. Poprawiła rękawy swetra,
wbijając spojrzenie w swoje dłonie. Wypuściła spomiędzy warg
drżący oddech.
- W porządku - powiedziała
tylko. Zacisnęła usta w wąską linię i przełamała się, by
spojrzeć w oczy chłopaka. Justin ujął delikatnie jej dłoń i
pogładził jej wierzch kciukiem. Podtrzymał jej ramię, pomagając
jej powoli wstać. Przyciągnął dziewczynę do siebie, wychodząc z
łazienki. Rozejrzał się dookoła i zatrzymał spojrzenie na małej
karteczce leżącej na szafce. Sięgnął do zmięty kawałek papieru
i przeczytał słowa nakreślone starannym pismem.
- Twoja babcia pojechała na
zakupy i wróci wieczorem - oznajmił, odkładając karteczkę. -
Mieszkasz z babcią?
Dziewczyna pokiwała głową
i z cichym westchnieniem ruszyła po schodach. Weszła do pokoju, a
Justin podążył za nią. Usiadła na łóżku i zerknęła na wciąż
smacznie śpiącą kotkę. Justin uśmiechnął się delikatnie na
ten widok i zajął miejsce obok Melody.
- Nazywa się Bastet -
powiedziała brunetka. - Jest taka kochana.
- I śliczna - dodał
chłopak, po czym spojrzał na Mels. Dziewczyna położyła się,
obserwując Justina, który zrobił to samo. Wpatrywał się w nią,
znów zatapiając się w tych oczach. Miał tyle pytań, a jednak
milczał. Często milczał. Spomiędzy jego warg uciekło ciche
westchnienie. Jej sekrety go ciekawiły, ale czy na pewno chciał je
poznać? Bał się. Zerknął na jej ranę. Zmarszczył brwi i
najwidoczniej Melody zrozumiała nieme pytanie.
- Zastanawiasz się co się
stało, prawda? - spytała, na co pokiwał głową. - Mam
schizofrenię.
Justin otworzył szerzej
oczy, a jego wargi się rozchyliły. Wpatrywał się w Melody, a na
jego delikatnych rysach malowało się niedowierzanie. Nie poruszał
się, był jak sparaliżowany. Brał głębokie wdechy, próbując
odzyskać panowanie nad emocjami. Melody patrzyła mu w oczy,
czytając z nich jak z otwartej księgi. Niepewnie położyła dłoń
na jego policzku, sprowadzając go na ziemię. Przymknął powieki i
powoli wypuścił powietrze z płuc. Melody delikatnie pogładziła
jego policzek.
- Nie bój się. - Posłała
mu ciepły uśmiech, chociaż nie była pewna czy to wystarczy. Wciąż
widziała w jego oczach niepewność. Westchnęła i cofnęła dłoń.
- Jak to jest? - Justin
posłał jej ciche pytanie, nie odrywając od niej wzroku. Wbrew
oczekiwaniom brunetki, złapał jej dłoń i zamknął w swojej.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie na ten gest.
- Jest gorzej niż się może
wydawać - oznajmiła i przekręciła się na plecy, wbijając wzrok
w sufit. - Ciągle ich słyszę. Słyszę szepty. Nawet jeśli z kimś
rozmawiam, cokolwiek zrobię, oni tu są. Komentują wszystko co
robię, czasem to się nasila i słyszę krzyki, piski. Mam stałe
wrażenie, że ktoś mnie prześladuje. Jestem przerażona do tego
stopnia, że robię sobie krzywdę - szepnęła i usiadła na łóżku.
Wzięła głęboki wdech i podciągnęła oba rękawy. Justin
natychmiast się podniósł. Spojrzał na jej ręce pokryte ciętymi
ranami. Wyglądały na dość głębokie. Dziewczyna zmarszczyła
brwi, patrząc jak chłopak zdejmuje bluzę. Odrzucił ją na bok i
poprawił koszulkę. Wzrok brunetki padł na całkowicie pocięte
ręce chłopaka. Jego rany były podobne do jej własnych. Melody
ujęła jego dłoń i splotła ich palce. Widać było w jej oczach
ból. Przysunęła się odrobinę bliżej Justina i wsunęła dłoń
w jego włosy.
- Ufasz mi? - spytała,
patrząc mu w oczy. Chłopak pokiwał głową i pogładził jej
policzek.
- Tak -
wyszeptał.
- Dlaczego to robisz? -
Melody wskazała na rany chłopaka, wciąż jedną ręką trzymając
jego dłoń. - I dlaczego próbowałeś się zabić?
Justin spuścił wzrok i
westchnął cicho, nerwowo oblizując wargi. W środku walczył sam
ze sobą, wyraźnie go to bolało. Był rozdarty, zmagał się ze
słowami. Przesunął wzrokiem po dłoni Melody splecionej z jego.
Pogładził kciukiem jej wierzch, po czym podniósł spojrzenie,
natrafiając na lazurowe tęczówki uważnie studiujące jego mowę
ciała.
-
Kiedy miałem dwanaście lat moja mama popełniła samobójstwo -
zaczął. - Ojciec się załamał. Zaczął pić. Doszedł do
wniosku, że śmierć mamy to tylko i wyłącznie moja wina. Zaczął
mnie bić, czasem do nieprzytomności. Często uciekałem z domu,
spędzałem noce na ulicy, ale zawsze mnie znajdował i wtedy było
jeszcze gorzej. W wieku trzynastu lat zacząłem się ciąć. Nie mam
nikogo, zupełnie nikogo. Jestem sam. Widzisz to? - wskazał siniaka
pod okiem, na co Melody się skrzywiła, wyobrażając sobie jego
ból. - Był wyjątkowo delikatny. Praktycznie nie jem, nie mogę.
Noszę te szerokie bluzy, żeby nikt nie zauważył, że mam
anoreksję. - Justin wysunął rękę z uścisku dziewczyny i
ukrył
twarz w dłoniach. Do uszu brunetki dobiegł cichy szloch. -
Nienawidzę go. Nie mogłem wytrzymać ani minuty dłużej. Chciałem
to skończyć.
Melody przyciągnęła
chłopaka do siebie i zamknęła go w swoich objęciach, próbując
uspokoić. Kołysała nimi delikatnie, czując jak jego łzy wsiąkają
w jej sweterek.
- Spokojnie - szepnęła mu
do ucha. - To będzie nasz sekret. Pomogę ci, obiecuję.
Chuj wam w dupy suczki jak nie chcecie komentować, ale to jest mega fajne/Izka
OdpowiedzUsuńświetne <3/Karolina :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne opowiadanie z chęcią będę czytała <3
OdpowiedzUsuńTo jest piękne i takie wyjątkowe. To coś idealne dla mnie ♥
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe opowiadanie. czekam na nastepny rozdział. (: /Julka
OdpowiedzUsuńto opowiadanie jest piekne skarbie, takie originalne, wyjatkowe. czekam z nie cierpliwoscia na nowy rozdzial, informuj o nowa x / impossible-and-yet.blogspot.com @pssbieberox
OdpowiedzUsuńmega genialne opowiadanie. bardzo mi się podoba a melody i justin są tacy awwww *.* czekam na kolejny. informuj mnie na tt jeśli możesz: @SailinStyle
OdpowiedzUsuńi zapraszam na swojego bloga: game-on-baby.blogspot.com
Awwwwww .. są tacy słodcy !! Wgl rozdział cudowny!! *o* dziekuje ze piszesz to opowiadanie ^-^ kocham cię ;** <3
OdpowiedzUsuńSuper:-)
OdpowiedzUsuńCzekam na next:-)
A kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuń